Szybkie piątkowe pakownie i już cieszę się na weekendową przygodę na Szlaku Piastowskim. W programie same perełki – Gniezno, Biskupin i może nawet jakaś Wenecja czy Rzym 🙂

Czterominutowa przesiadka w Poznaniu nam nie wyszła, ale Polregio honoruje tu bilety Kolei Wielkopolskich więc po wizycie w Biedrze (jest na dworcu) szybko zapominamy o tej niedogodności. Jezioro czeka 🙂 Dojeżdzamy do Gniezna i prosto z pociągu lecimy 10km do fajnej i sprawdzonej kiedyś przeze mnie miejscówki w Strzyżewie Kościelnym. Docieramy po zmierzchu, ale perspektywa dodatkowego noclegu pod namiotem jest niezwykle kusząca.

Wstaję tuż po wschodzie słońca. Dzień budzi się do życia. Promienie słońca muskają delikatnie toń jeziora, śpiew ptaków unosi się po okolicy, a rozlewające wkoło ciepłe powietrze zachęca do kąpieli. Tylko woda, kaczki, jezioro i błękit nieba 😀 Wkrótce dołącza woń porannej jajecznicy i kawy. Dziś konkretny plan. Leśne i asfaltowe szlaki kierują nas do Marcinkowa. To tu dokonał żywota Leszek Biały – ostatni uznawany przez większość książę krakowski. Tu postanawiam skierować się do Gąsawy, gdzie zachwycają polichromie w XVII w. kościele św. Mikołaja. Stąd już blisko do głównego dzisiejszego celu. Biskupin. Dziś zrekonstruowana osada tętni życiem. Zwiedzający przystają pomiędzy straganami rzemieślników, rozmawiają z osobami odtwarzającymi scenki z czasów świetności osady. Jak niesamowite wrażenie musiało wywołać to archeologiczne odkrycie wśród pierwszych badaczy. Choć jestem tu któryś raz z kolei, to zaliczam je wciąż do ikon szlaku Piastowskiego. Spacer po rekonstrukcji to minimum dwie godziny. Upał jednak robi swoje. Jeszcze chwila i przerwa – nie sposób jechać dalej. Kawa i kąpiel nad jeziorem Skrzynka … zresztą jezior tutaj dostatek, można by tak przystawać co kilka kilometrów.

Posileni zmierzamy przez malowniczy krajobraz Pałuk wprost do Żnina. Starówka zachwyca, w przyszłości musimy jeszcze zajrzeć na teren cukrowni, tym razem jednak postanawiam zrobić jeszcze kilka kilometrów do Rogowa. Jutro mamy wcześniej pociąg, a przy okazji może uda się coś uzupełnić z okolic Lednogóry.

Miejscówka nad jeziorem Rogowskim zaprezentowała się wyśmienicie. To jest to, czego potrzebowaliśmy po upalnym dniu. Tym razem mamy mnóstwo czasu na rozbicie namiotu. Piękny i ciepły wieczór pozwala na długą chwilę relaksu w ciepłej toni jeziora.

Kolejny poranek w świergocie ptaków staje się małą tradycją. Jajecznica, kawa, herbata, wczesne wstawanie daje dużo radości i czasu na poranny relaks. Lekkie zachmurzenie zwiastuje możliwe załamanie pogody, wciąż jednak w powietrzu jest upalnie. Rzym – jeszcze kilka obrotów koła i przystanek w sklepie – w samą porę. Chwile po spałaszowaniu lodów zaczyna kropić. Zerkam na aplikację pogodową i oceniam, że mamy co najmniej godzinę pauzy. Sprawdza się. Początkowo mały deszczyk przerodził się w ulewę. Przeczekujemy, jednak wkrótce znów robi się upalnie.

Jeszcze tylko 10 km dużo i mało, jednak z ulgą parkujemy pod nową siedzibą Skarbca Lednogórskiego. W zeszłym roku, gdy zwiedzaliśmy Muzeum Pierwszych Piastów, ta część była w remoncie. Nowa wystawa ma kierować uwagę na znalezione tu artefakty. Z pewnością grają one tu główną rolę …

Czasu mamy akurat tyle by pospacerować po Wielkopolskim Parku Etnograficznym, zgromadzone tu zabytki materialne ukazują codzienne wiejskie życie na przestrzeni wieków. To ostatni akcent mini wyprawy. Jeszcze chwila i już jesteśmy na dworcu, gdzie jednogłośnie kończymy ten upalny weekend.

Ślad na Mapy.cz

Ślad na Stravie