Druga wyprawa doliną Grabi dawnym szlakiem „Młynów” to piękne przyrodnicze zakątki i sporo wątków historycznych. tym razem trasa wiedzie od miejscowości Brzeski do Łasku.
Aby rozpocząć w miejscu gdzie skończyłem pierwszą wycieczkę lecę dziś szybko do Łasku. Pierwszy postój w Podłaszczu. Znajdują się tam pozostałości nowego cmentarza żydowskiego. Został założony w początkach XIXw, a ostatni znany pochówek odbył się tu w 1942r. Choć cmentarz został zdewastowany w czasie IIWŚ to zachowało się sporo ciekawych macew z czytelnymi zdobieniami. Quest „Śladami łaskich żydów” poprowadzi was tu oraz w inne ciekawe miejsca związane z żydowskimi mieszkańcami tej miejscowości.
Kilka kilometrów dalej, nieco w bok od drogi 481 znajduje się dwór obronny! Wieża mieszkalna projektowana najprawdopodobniej przez samego Benedykta z Sandomierza, a jeśli tak, to w tle pojawia się zamek w Piotrkowie Trybunalskim i … przebudowa Wawelu, która również była jego udziałem. Dwukondygnacyjna budowla pełni obecnie rolę spichrza mimo to warto skorzystać z okazji by się jej bliżej przyjrzeć. Korzystam i ja. Tym bardziej, że obecny właściciel nie ma nic przeciwko turystom. Z przyjemnością podziwiam okute drzwi, starą cegłę i ożebrowanie sufitów.
Spędzam tu chwilę, jednak nie zapominam o celu dzisiejszej wycieczki tym bardziej, że by dojechać do Brzesków gdzie poprzednio skończyłem zapewne zdążę już pokonać 50km.
Jeszcze chwila postoju przy dawnym klubie dyskotekowym „Protector” jednak tu, zza muru staram się dostrzec dużo ciekawszy obiekt jakim jest dworek.
Ten niestety całkowicie został wchłonięty przez krzewy. W majątku Brzeski znajdował się również młyn. Od lat siedemdziesiątych nie mieli już mąki, obecnie stanowi własność prywatną, dzięki temu został całkowicie odrestaurowany.
To połowa dzisiejszej drogi, a jednocześnie początek kolejnego odkrywania zawiłości Grabi. Wracam na ślad dawnego szlaku żółtego „Młynów nad Grabią. Jego oznakowanie w wielu miejscach jest już nieczytelne jednak są plany jego ponownego wytyczenia.
W Emilianowie warto przystanąć przy mogile lotnika. Poległ 2 września 1939r. w walce z samolotami wroga. Do niedawna na tablicy widniał stopień chorążego. W czasie ostatniej walki Edward Kramarski nie wiedział jeszcze, że 7 września trafi do jednostki rozkaz jego awansu na podporucznika datowany na 1 września. Gdy w 2016r. odsłonięto tu odrestaurowany pomnik poprawiono na nowej tablicy tę informację.
Po chwili zadumy jadę dalej. Wkrótce zerkając na mapę odkrywam wspaniałe miejsce na odpoczynek. Nad brzegiem rzeki, w miejscu brodu i w cieniu lasu. Czyż może być lepsze miejsce na małą sesję?
Takich miejsc nad Grabią znajdziecie więcej. Bo przecież kto nie był na Piaskowej Górze, którą można też zdobyć kajakiem.

Wkrótce docieram do Przymiłowa. Szlak omija tu młyn Kustrzyce, który znajduje się po drugiej stronie rzeki i docieram do Marzenina.
Warto zajrzeć na miejscowy cmentarz (to zawsze spora dawka lokalnej historii.
Spacer można połączyć z Questem „Ojczyzna to ziemia i groby”. Skrzynka finałowa znajduje się w pobliżu XIVw kościoła o zaburzonej licznymi przebudowywami formie architektonicznej. Wewnątrz znajduje się jednak nietypowa posadzka.
Nieco dalej w Woli Marzeńskiej znajduje się XIXw młyn.
Jeszcze krótka podróż wzdłuż zakola Grabi i podobnie jak ona przekraczam nowy wiadukt trasy S8. Kieruję się do Zielęcic. Dziś nie ma fot młyna bowiem słońce oślepia obiektyw.
W Okupie Małym poszukuję jeszcze zagubionego pomiędzy drzewostanem cmentarza ewangelickiego. Nie warto przedzierać się na azymut bowiem od ulicy Sosnowej prowadzi do niego wyraźna ścieżka. Konwalie nigdzie nie kwitną tak jak tu.
Jeszcze chwila jazdy w promieniach schodzącego ku zachodowi słońca i docieram do 482ki. Tu niestety muszę przez chwilę przejechać ruchliwą drogą. Po drodze jednak warto przystanąć przy leśnej mogile lotnika podporucznika Piotra Ruszela.
2 września 1939r wystartował z lotniska polowego Ksawerów – Widzew /ciekawy dokument/, lezącego w pobliżu Pałacu Oskara Kindlera. Wracając z potyczki z samolotami wroga rozproszone polskie maszyny kierowały się na lądowisko w Orchowie. W tym czasie na torach kolejowych pod miejscowością rozładowywali się nasi żołnierze z 4 Pułku Piechoty Legionów. Podchodzące do lądowania samoloty zostały prawdopodobnie pomylone z nieprzyjacielskimi i ostrzelane z ziemi. Zarówno Piotr Ruszel jak i wcześniej wspomniany Edward Kramarski należący do Lwowskiego III/6 Dywizjonu myśliwskiego pochowani są we wspólnej mogile w Łodzi. Troszkę więcej o lotnisku i mogile tu.
Opis zdarzenia znajduje się również w książce „Lwowski III/6 Dywizjon myśliwski” Łukasza Łydżby. Na stronie wydawnictwa znajduje się cytat opisujący to wydarzenie.
W Orchowie wreszcie uciekam z ruchliwej trasy. Przyda się chwila spokoju na koniec. W Łasku zaś szlak ucieka nad rzekę. Cieszę się, że trawy jeszcze nie porosły tak bardzo i widać na wale niewyraźną ścieżkę szlaku.
Docieram nią do kładki prowadzącej do parku miejskiego. W promieniach zachodzącego słońca pastelowe barwy tego miejsca budzą mój nieskrywany zachwyt. Na dziś wystarczy 🙂 Trzeba sobie coś zostawić na kolejny odcinek opowieści o zawiłościach Grabi.
Pingback: Święte Ługi i Mikorzyce – Lisie opowieści